Dyrekcja artystyczna opery poznańskiej zaproponowała nam (z własnej inicjatywy!) wzięcie udziału w premierze nowej adaptacji opery „Borys Godunow” Modesta Pietrowicza Musorgskiego (1839-1881) zaplanowanej na 18 czerwca jako zakończenie sezonu 2015/2016. Wybudowane nad brzegami Warty i czwarte co do wielkości w Polsce miasto Poznań, od najdawniejszych lat stanowi istotny ośrodek polityczny i ekonomiczny. Posiada godny podziwu system zabudowy miejskiej, na który składa się odbudowana po zniszczeniach drugiej wojny światowej renesansowa starówka o bogatej przeszłości historycznej, „wybrukowanej” zarówno przez Polaków, jak i Niemców. Z okresu, w którym Poznań był księstwem podlegającym władcom z dynastii Hohenzollernów, zachowała się piękna i bogata infrastruktura miejska. Jej przykład stanowi budynek Teatru Wielkiego im. Stanisława Moniuszki, zaprojektowany przez słynnego architekta Maxa Littmana w 1910 r., nazwany na cześć najsłynniejszego polskiego kompozytora. Ten średniej wielkości budynek teatralny posiada właściwości akustyczne podobne do tych teatru operowego w Bayreuth, zapewniając doskonały odbiór wszystkim widzom oraz usprawniając proces rozchodzenia się dźwięku. Pod rampą mieści się orkiestra. Do tego właśnie teatru został zaproszony uznany rosyjski dramaturg Iwan Wyrypajew (ur. w 1974 r.), aby tam po raz pierwszy wystawić operę. Ma on już na koncie nagrody na międzynarodowych festiwalach filmowych i teatralnych. Znaczenie tej premiery zwiększał fakt, że „Borys Godunow” został po raz pierwszy w historii Poznania wystawiony w wersji zorkiestrowanej przez samego Musorgskiego w 1872 r., która wzbogaca akcję sztuki o pierwszoplanową postać kobiecą.
W artykule z 14.06.2015 r. rozpisaliśmy się na temat głębokiego wrażenia, jakie wywarło na nas przedstawienie teatralne pt. „Pijani” autorstwa Iwana Wyrypajewa wystawione w maju ubiegłego roku w Bratysławie w Teatrze Miejskim im. Pavla Országha Hviezdoslava. W swoim debiucie operowym Iwan Wyrypajew porusza temat o podobnym podłożu filozoficznym, podejmując próbę ukształtowania na nowo pojęcia Narodu i Religii poprzez obdarcie ich z całej nagromadzonej na nich warstwy nietolerancji i bigoterii. Rosyjski dramaturg uważa, że reżyser nie powinien przebywać w pobliżu śpiewaków występujących na scenie (co sam przyznał w swoim oświadczeniu na krótko przed spektaklem) i zdecydowanie pozostał wierny kanonom gatunku. Udało mu się to osiągnąć poprzez wprowadzenie minimalizmu scenicznego (za którą to scenerię odpowiedzialna jest Anna Met) oraz wyrazistej symboliki (np. poprzez zastosowanie synekdochy w odmianie pars pro toto – pałac i klasztor cara są zastąpione na czas jego śmierci przez krzyż wyrażający ból i cierpienie), a także poprzez ruch sceniczny, który dodatkowo potęguje wrażenie symetrii następujących po sobie scen. Istotne było zróżnicowanie atmosfery pomiędzy drugim i trzecim aktem – gigantyczny gobelin przedstawiający źródło, przywodzący na myśl renesansową sekularyzację dworu w Sandomierzu, wspaniale kontrastuje z ortodoksyjnym ascetyzmem Kremla. Ogromny wkład w sukces opery wniosły również Katarzyna Lewińska oraz Jacqueline Sobiszewski, pierwsza dzięki swoim pysznym strojom z epoki, a druga poprzez stworzenie klimatycznego oświetlenia.
Doskonale wypadła również liczna grupa polskich śpiewaków operowych, a zwłaszcza czterech solistów reprezentujących bas śpiewny (basso cantante): robiący międzynarodową karierę Rafał Siwek w roli cara Borysa, Krzysztof Bączyk o równie głębokim głosie w roli mnicha Pimena, Rafał Korpik w przejmującym wykonaniu roli mnicha Warłaama, a także ich ukraiński kolega Stanisław Kuflyuk w roli jezuity-intryganta Rangoniego. Rewelacyjnie wypadł również Andrzej Filończyk w roli Szczełkałowa, dotąd znany z roli Tonia w „Pajacach”. Tenorzy w niczym nie ustępowali pod względem różnorodności skali głosu: Rafał Bartmiński o „spiżowym głosie” w swojej premierowej roli wcielił się w postać Dymitra, ekspresyjny Piotr Friebe zagrał pomysłowego Szujskiego, Karol Bochański wystąpił jako podstępny Misaił, a Bartłomiej Szczeszek ze swoim delikatnym głosem wcielił się w rolę szaleńca wyrażającego nieprzemijający ból narodu rosyjskiego. Nie należy pominąć też śpiewaczek odgrywających role drugoplanowe: Katarzyny Włodarczyk, Natalii Puczniewskiej, Olgi Maroszek oraz Małgorzaty Wilczyńskiej-Goś. Znakomita mezzosopranistka Magdalena Wachowska wcieliła się w rolę polskiej wojewodzianki Maryny. Chór i orkiestra były prowadzone brawurowo, acz z wielkim wyczuciem przez Gabriela Chmurę, polskiego dyrygenta o międzynarodowej renomie, który zachowywał się niezwykle skromnie podczas urodzinowego toastu na jego cześć po premierze sztuki.
Autor: Kyriakos Loukakos